Chleb - jak dawniej.
Mimo iż staram się unikać spożywania chleba w dniu codziennym ze względu na występowanie w nim glutaminianu sodu, który jak wiadomo jest szkodliwy. Szkodliwy pod tyloma względami, że mógłbym napisać osobny post na ten temat. Jednakże, jest chleb, który mogę jeść garściami. Mianowicie jest to chlebuś wykonania mojej babci. W moim prywatnym odczuciu deklasuje on swoich kuzynów ze sklepowych półek wytwarzanych na masówkę. Myślę, że tą niezwykłość daje mu proces wyrabiania oraz wypiekania. Półprodukty jak na przykład mąką są pozyskiwane lokalnie, a dokładniej rzecz ujmując od pobliskich rolników, którzy mielą zboża zebrane ze swoich pól. Kiedy ciasto jest wyrobione trafia ono do ponad półwiekowego pieca kaflowego opalanego wyłącznie drewnem. Drewno również jest pozyskiwane z pobliskiego lasu:)
Jest to chleb syty, wyrazisty w swoim smaku, "pełny". Po zjedzeniu dwóch kromek człowiek czuję, że coś zjadł a nie zastanawia się czemu dalej odczuwa głód. Trzema słowami jest to - chleb jak dawniej.
I tym razem podczas sesji nie mogłem się oprzeć by nie poczęstować się kanapeczką z żółtym serem i ogórkiem kiszonym:)
Dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie i Wszystkim życzę miłego, sobotniego popołudnia!
Comments
You can login with your Hive account using secure Hivesigner and interact with this blog. You would be able to comment and vote on this article and other comments.
No comments